wtorek, 9 stycznia 2024

Zamek Xyntillan – początek nowej kampanii

Po niezbyt zadowalających próbach z Trophy Gold, o których pisałem w podsumowaniu roku, postanowiliśmy spróbować powrotu do korzeni. Spośród kilku moich propozycji na kampanię gracze wybrali wyprawę do megalochu „Castle Xyntillan” Gabora Luxa. Uwzględniając plany wydania Old School Essentials po polsku (jest już dostępny darmowy Starter), zdecydowałem się na tę mechanikę. Oryginalnie moduł ten został napisany pod Swords & Wizardry (wersja Whitebox też jest dostępna za darmo po polsku), ale różnice są na tyle niewielkie, że w praktyce nie wymaga to konwersji, tym bardziej, że przeważająca część przeciwników w „Castle Xyntillan” jest niestandardowa, czyli nie znajdzie się ich w żadnym bestiariuszu. Więcej o tym module napiszę, jak skończymy tę kampanię. Póki co postaram się zamieszczać na bieżąco relacje z poszczególnych sesji.

Drużyna śmiałków:
  • Guy (wojownik, Praworządny) – kowal analfabeta o wyjątkowej sile, uciekł od niesprawiedliwego mistrza [grany przez Aranxa],
  • Lucette (wojowniczka, Neutralna) – specjalistka od otwierania i zamykania (ślusarz), silna, charyzmatyczna, śni o drogocennych klejnotach [grana przez Cirillę],
  • Behruz (mag, Neutralny) – zaratusztrianin z Persji, były kultysta, teraz chce niszczyć przeklęte księgi [grany przez Marka]. Wraz z nim podróżuje trzech przybocznych: Zahir (ciężkozbrojny), Hasan (łucznik), Abdul (niewalczący sługa).

Sesja 1 (rozegrana 4.01.2023)
Akcja dzieje się za panowania króla Henryka II Walezjusza, na wschodnich ziemiach Delfinatu ze stolicą w Grenoble, w Alpach przy niespokojnej granicy z Księstwem Sabaudii.
Plotki w miasteczku Tours-en-Savoy:
- Jean-Giscard Malévol, obecny dziedzic cieszącego się złą sławą Zamku Xyntillan, przebywa na stałe w Grenoble i najwyraźniej pozostawił siedzibę rodową bez opieki,
- Lambert, szemrany awanturnik, jako jedyny z drużyny przeżył wyprawę do Zamku Xyntillan, mówi, że portrety się poruszają i śledzą przybyszów powiadamiając mieszkańców o ich ruchach, zamek jest pełen potworów i nieumarłych,
- Lucette słyszała od wędrownego barda, że podobno pod Zamkiem Xyntillan pochowano najsłynniejszego francuskiego rycerza Rolanda wraz z cenną relikwią,
- Talbot, wąsaty królewski poborca podatków uważa, że Malevolowie zalegają z podatkami, obiecał nagrodę w Grenoble za zdobycie ich ksiąg rachunkowych.


6. marca 1554 r. (wtorek) – wędrówka z miasteczka do Zamku Xyntillan, wejście przez zachodnią zrujnowaną bramę. Kruki nad głowami. Z kuźni słychać było odgłosy uderzeń o kowadło, ale bohaterowie uznali, że nie znajdą tam nic cennego.
Wśród drzew na dziedzińcu spotkali nieumarłego błazna, który ich wyśmiewał i obrażał. Guy go zaatakował. Po ciężkiej walce udało się go pokonać, ale potem ciało zniknęło.
Zbadano marmurowy posąg półnagiej kobiety, ale nie znaleziono nic ciekawego.
Guy zniszczył młotem pokrywę sarkofagu otoczonego kolumnadą. Walka z czterorękim szkieletem w dworskim ubraniu – Tristanem Malevol. Zwycięska. Zdobyto drogocenną wysadzaną klejnotami tabakierę (1200 sz), wysuszoną różę i buteleczkę perfum.
Przez murek dostali się do ogrodu różanego. Pokonali atakującego z ukrycia zamaskowanego sługę („Pan tego zamku, Bestia, nie przepuści nikomu, kto uszkodzi jego ukochane róże.”) Kolczaste rośliny wiły się spragnione krwi, ale udało się bez problemu przejść obok nich.
Weszli do Zamku, drzwi wejściowe same z siebie zatrzasnęły się za ich plecami. W pustej komnacie na podłodze poruszała się chmara odciętych dłoni. Zostawili je w spokoju, a one ich nie zaatakowały. Nie dały się też sprowokować rzuconym do sąsiedniej komnaty kamieniem.
Przez korytarz galopowały magiczne konie – jeden oślepiająco jasny, drugi nieprzenikniona ciemność. Unikając ich przebiegli do odgałęzienia korytarza. Tam z kolei znaleźli komnatę pełną wypchanych zwierząt i upiornego łowcę o przegniłej skórze. Hubert Malevol obwieścił początek polowania na bohaterów i ożywione trofea szykowały się do ataku. Na szczęście drużyna wygrała inicjatywę – zaatakowała samego łowczego, a Guy podkradł się i zadął w myśliwski róg zawieszony na poręczy tronu. W jednej chwili drużyna teleportowała się do innej komnaty w głębi Zamku.

Punkty doświadczenia zdobyte za pokonanych przeciwników: 600 PD.

*   *   *

Ogólnie wrażenia z tej pierwszej sesji kampanii nie były zbyt entuzjastyczne. Rozpisanie bohaterów, a zwłaszcza wybranie im ekwipunku, zajęło w sumie dwie godziny, według mnie trochę za dużo. Ale uczenie się nowego systemu zawsze jest wolniejsze. Trudno być do końca pewnym, co tu jest ważne. Trochę też gubiłem się w nowych podręcznikach – zarówno w tekście modułu jak i w zasadach OSE. Liczę, że z tym będzie tylko lepiej.
Poziom zagrożeń w przygodzie okazał się wyższy od spodziewanego – „Castle Xyntillan” rzuca graczy od razu na głęboką wodę przez wspólną listę spotkań losowych dla całego lochu. W pierwszym spotkaniu można się natknąć na przeciwników godnych postaci na szóstym poziomie a nie na pierwszym. Oczywiście losowanie reakcji trochę to mityguje, ale i tak nie było łatwo. Tylko bardzo łagodne zasady domowe chroniące postaci, których punkty wytrzymałości spadły do zera, zapobiegły pełnej anihilacji drużyny.
Aranx narzekał też, że czasami jest za mało pola do reakcji na zagrożenie – wróg może zaskoczyć i w pierwszym ataku sprowadzić postać do 0. Pamiętam, że też mnie to bolało jak grałem u Wolfa. Postaram się w przyszłości trochę na to uważać – żeby takie sytuacje występowały w miarę rzadko, ale mam wrażenie, że to należy do specyfiki grania w stylu OSR. RPG jako gra hazardowa, albo jak to zostało u nas nazwane – jako gra w windowsowego Sapera (i to takiego gdzie pierwszy ruch może od razu prowadzić na minę). Rozgrzewa to emocje – zarówno radość ze zwycięstwa, ale i poirytowanie porażką. Ciekaw jestem, jak długo pogramy w tę kampanię.

5 komentarzy:

Mały Wieśniak pisze...

Hej Piotrze!

Z czystej ciekawości - co zajęło wam 2h podczas robienia postaci? Niedawno prowadziłem sesję świąteczną OSE i robiliśmy postaci na 3-4 poziomach i dla 5 osób przy stole zajęło nam to niecałe 40 minut ze wszystkim. Dodam, że graliśmy w OSE po raz pierwszy. Jestem po prostu zaskoczony akurat tymi 2h :D

Ifryt pisze...

@Mały Wieśniak
Tak jak napisałem powyżej, czas głównie poszedł na wybieranie ekwipunku - ponad 1 godzinę na samo to. Dylematy np. czy wolfsbane będzie przydatne czy nie, czy wziąć przybocznych i jeśli tak to ilu. Reszta też mogłaby pójść szybciej, ale robiliśmy to pierwszy raz, więc szło to wolniej. Dodałem dwa punkty do stworzenia postaci: wylosowanie pochodzenia (background) z Knave 2e oraz motywacji z Trophy Gold - ale to chyba akurat nie było bardzo czasochłonne.

Ifryt pisze...

Dla graczy OSE jest chyba pierwszym systemem OSR (nie żadne tam NSR typu Cairn), w który grają. Podejrzewam, że po LotFP czy Basic Fantasy różnica nie jest aż tak odczuwalna.

Robert pisze...

Możliwość prędkiego zgonu to esencja starych dedeków (i gier nimi inspirowanych) - nie tylko Original/Basic, ale i Advanced, bo tam bohaterowie pierwszopoziomowi też są w sumie słabi w porównaniu z podkręconymi potworami. Po prostu o to chodzi, tak jak pisał Frank Mentzer. Rozwiązaniem problemu jest udostępnienie wskrzeszeń. Jeśli chcemy, aby kampania była bardziej grimdark, to można zrezygnować z rezurekcji na rzecz ST vs Death po zejściu hapeków do zera - tak jak proponuje Rules Cyclopedia, ewentualnie zastosować wykrwawianie się ze zgonem na -10 (jak w 2E i D&D Fast Play). Oba sposoby stosowałem, działają.

Nie znam tego modułu, ale przypomina mi Castle Amber i Palace of the Silver Princess, zwłaszcza z tym francuskim settingiem.

Ifryt pisze...

@Roberd
Castle Xyntillan podaje jako bezpośrednią inspirację Tegel Manor, ale z Castle Amber również jest bardzo dużo podobieństw. Nie chcę tu zbyt wiele o tym pisać, żeby uniknąć spoilerów, bo zaglądają tu moi gracze, ale to było moje pierwsze skojarzenie. Jeśli uda nam się dłużej pograć w tę kampanię, to te podobieństwa na pewno będzie można zauważyć w raportach z sesji.