W październiku zeszłego roku ukazała się nowa polska gra fabularna Nosacze. Autorem jest Szymon Mazur, dla którego była to jego praca dyplomowa na ASP w Katowicach. Warto docenić, że wydania nie poprzedzała żadna zbiórka ani przedsprzedaż. Wyobrażam sobie, że wymagało to wyłożenia sporej sumy pieniędzy i tym między innymi tłumaczę zażartość promocji, jaką teraz prowadzi. Nie wiem jak inni, mnie taka nachalność trochę zniechęca. Jednak gra jest naprawdę ciekawa i może stanowić atrakcję zarówno dla doświadczonych erpegowców jak i dla osób, które dopiero chciałyby spróbować tego hobby, w tym tych najmłodszych. Szata graficzna sugeruje zabawną tematykę i luźne podejście. Jak najbardziej można tak w to grać, ale wczytując się w szczegóły, można znaleźć także podstawy do prowadzenia ponurych opowieści i podkreślenia mroku settingu. Więcej o tym napiszę dalej.
Podstawą mechaniki jest rzut k6 (2k6 przy ułatwieniu lub utrudnieniu) interpretowany jak w FU – sukces/porażka, z potencjalnym dodatkowym dobrym/złym skutkiem. Proste, a daje bogatą podstawę do interpretacji wyników. Sam wykorzystywałem to do prowadzenia pierwszych przygód dla moich córek, gdy były dużo młodsze. Aby stworzyć grę dobrą zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych graczy, był to idealny wybór. Mam jednak żal do autora, że nigdzie się nie zająknął, że jest to wzięte z gry FU – Freeform Universal stworzonej w 2010 r. przez Nathana Russela, a w Polsce przetłumaczonej i propagowanej przez Tomasza Misterkę. FU jest dostępne na licencji Creative Commons i naprawdę nie widzę powodu, dlaczego Nosacze nie przyznają się do tego źródła.
I jest to mój jedyny zarzut do tej gry. Poza tym jestem pełen podziwu i uznania dla przygotowanego produktu.
Gra jest wydana w solidnym pudełku, z ekranem Mistrza Gry wykonanym z twardej tektury. Zasady mieszczą się na jednej kartce A5. Do tego dostajemy broszurę 36 stron z przydatnym rozwinięciem. Sercem gry jest 50 kart służących to tworzenia postaci i przygód dla nich. W pudełku znajdziemy też dwie kości sześciościenne i zapas drewnianych serduszek, znaczników wytrwałości w konflikcie.
Prowadziłem tę grę parę razy. Grałem też jako gracz, gdy prowadziła moja młodsza córka (14 l.). Rozgrywki trwają 1,5-2 godziny. Tyle mniej więcej trzeba, aby rozstrzygnąć wątki wygenerowane czterema kartami przez MG na początku sesji. Ta gra naprawdę nie wymaga więcej przygotowań. Można usiąść i zagrać. Krótki czas rozgrywki pozwala, aby był to zamiennik planszówki czy filmu. Oczywiście można potem poprowadzić kolejne przygody dla tych samych bohaterów, jeśli mamy więcej czasu. Gra nie przewiduje kart postaci ani ich rozwoju, więc to jest element, który ewentualnie trzeba uzupełnić. Albo każdą rozgrywkę traktować jako odrębną opowieść.
Broszura („Nosariusz”) jest istotną pomocą dla Mistrza Gry. Prowadzi przez tabelki z kart i ekranu MG, dorzuca garść informacji o świecie. Najwięcej miejsca zajmuje bestiariusz i opis pasieki, czyli standardowej osady w świecie Nosaczy. Szczegółowe mapki i rozpiska NPCów mogą być bardzo przydatne, gdybyśmy chcieli poprowadzić sesję skupioną na śledztwie lub wątkach obyczajowych. Wśród opisanych stworów mamy kilka poważnie przerażających. Na przykład, Zjadacz Twarzy, ogromny robak, który przejmuje twarz ofiary (było coś podobnego w serialu „Awatar: Legenda Aanga”), Wielka Purchawa wciągająca ofiary i wysysająca z nich młodość (kojarzyła mi się ze złowrogą Buką z Muminków), Szablodziób, który odcina stopy i dłonie. Każdy przeciwnik ma kreskówkowy obrazek, więc można to sprzedać w luźniejszej formie, ale widzę potencjał na prowadzenie nawet horroru w Nosaczach. Kontrast między pociesznymi ludkami, a tragicznym losem, który im grozi, może dać intrygujący efekt.
![]() |
Każdy egzemplarz gry ma unikalny obrazek. Oto mój. |
Jestem wielkim fanem improwizowanego rpg. Nosacze dają bardzo dobre podstawy do takiego grania. Proste zasady (zaczerpnięte z FU) pozwalają się skupić na opowieści. Założenie, że fabułę prowadzą deklaracje graczy, na które odpowiada MG, ułatwia prowadzenie. Gorąco zachęcam do wypróbowania tej gry. Warto mieć ją w kolekcji, np. żeby wyciągnąć ją, gdy ma się tę godzinkę-dwie wolnego czasu. Bez przygotowań i wymagających rozkmin. Nosacze pokazują, że szybkie, łatwe i przyjemne rpg jest możliwe.
7 komentarzy:
Bardzo fajna recenzja, zachęciłeś mnie do zainteresowania się tą grą choć ponosicie zawartości pudełka i po sprawdzeniu ceny za grę trochę się jednak zawahałem:)
Tak, gra nie jest najtańsza. Zastanawiałem się, czy pisać o tym w recenzji. Ostatecznie uznałem, że zawartość gry jest warta tej ceny. Naprawdę solidnie jest to wszystko zrobione.
Ifryt: "Nachalna promocja Nosaczy może zniechęcać..."
Rudie: "Promocja czego?"
Serio, pierwsze słyszę o tym tytule.
Komentarz, że wyprodukowanie gry powstającej w ramach pracy dyplomowej musiało być kosztowne, spowodował pojawienie się gorzkiego uśmieszku politowania na mojej twarzy i gorzkie wspomnienia z polibudy - na te durne plansze, makiety, wydruki i banery... Na to musiało pójść z kilka tysięcy za moich czasów...
Recenzja fajna, ale gra mnie nie przekonuje. Od jakiegoś czasu mam problem z FU (w moim przypadku akurat odbiłem się od "Mech: Requiem" autorstwa Zotiquest Games) - tam jest dla mnie po prostu za mało gry w grze.
To bardzo ciekawe, że nie natknąłeś się wcześniej na materiały o Nosaczach. Widać jest jakiś ślepy punkt ominięty przez autora. A gdzie potencjalnie dowiadajesz się o nowościach erpegowych?
Do gry o mechach faktycznie przydałoby się więcej crunchu w zasadach. Do opowiastek o stworkach w lesie nie czuję takiej potrzeby.
Głównie dowiaduję się z...
...
...zaraz...
Nie powiem Ci tego! To znaczy, że te miejsca są wolne od nachalnej promocji, nie sprzedam ich tak tanio!
A tak serio, może być kilka wyjaśnień - żyję pod kamieniem, nie jestem na bieżąco, odciąłem się ostatnio od przepychanek na fejsie, nawet RPGowego youtuba śledzę raczej po angielsku i ostatnio w dość wąskiej niszy (zacząłem interesować się grami solo).
Co do crunchu, to długo by opowiadać, ale tam jest jeszcze jeden problem - "rzuć k6" i ta skala odpowiedzi to schemat najprostszej wyroczni w grach solo. Zatem mechanika gry i silnik decyzyjny zastępujący MG okupują to samo miejsce w przypadku gry solo - to nie ma prawa działać, bo któregoś elementu braknie...
Też nie powiedziałbym, że promocja Nosaczy byłaby jakaś szczególnie nachalna (np. w porównaniu ze zbiórkami na wspieraczkach). Generalnie to początkowo myliłem tę pozycję z Zielonym Nosem od Noobirusa. Ale cena faktycznie zniechęca. Za połowę tej kwoty mamy Tajemnice Dziwnolasu.
Dla mnie promocja wspieraczek też często jest nachalna. :)
Co do porównania z Tajemnicami Dziwnolasu to są to zupełnie inne produkty. Patrząc na samą ilość papieru może faktycznie Tajemnice wypadają lepiej, ale graficznie moim zdaniem są słabsze nie mówiąc już o rozgrywce. Nosacze wyzwalają we wspaniały sposób kreatywność wszystkich grających, Tajemnice... są w zasadzie zwykłą paragrafówką (tzn. parafrafówki też lubię) i to zbyt dużą liczbą walk moim zdaniem.
Prześlij komentarz