środa, 16 października 2019

Żarłoczna ziemia

Scenariusz fantasy na pojedynczą sesję dla początkujących postaci.


Grupa smokopodobnych latających stworów atakuje osadę, w której drużyna zatrzymała się na odpoczynek (lub w której mieszkają). Wybucha ogólna panika, spłoszone konie pędzą między chatami, jazgot gęsi miesza się z krzykami ludzi próbujących ratować dobytek i własną skórę. Wybuchają pomniejsze pożary, gdy ktoś w chaosie przewróci lampę lub wrzuci coś do ogniska. Kowal, który jest jednocześnie przywódcą wioski, walczy ze stworami i organizuje gaszenie ognia. Woła, że ma u siebie zapas oszczepów, łuków i strzał. Trzeba się przedostać przez zamieszanie do jego warsztatu, uporać z kłódką (albo znaleźć klucz) i przynieść broń, która umożliwi pokonanie latających stworów. 

Potwory najwyraźniej przyleciały z Kościanego Lasu, złowrogiego miejsca oddalonego o dzień drogi od osady. Gnieżdżą się tam wśród gigantycznych kości pradawnych smoków. Kowal prosi bohaterów o zbadanie, co ich stamtąd wypłoszyło i jak najszybszy powrót z informacją, żeby mogli, jak mówi: „wspólnie się naradzić, jak temu zaradzić”. Oferuje porządną broń i zapasy jedzenia. 

Na miejscu można znaleźć wiele poprzewracanych olbrzymich drzew (niektóre osmalone ogniem) oraz niewiele mniejsze monstrualne kości. Oprócz przedzierania się przez leśną gęstwinę wędrówkę dodatkowo utrudniają głębokie rozpadliny w popękanej ziemi. Oprócz pojedynczych smokopodobnych stworów, które zaatakowały osadę, niewiele tu zwierząt czy innych istot. Na niektórych kościach smoków można znaleźć wymalowane (krwią?) tajemnicze znaki. Jeśli jakiemuś specjaliście uda się je odczytać, to ich celem jest czerpanie magicznej mocy skrytej w smoczych kościach. 

Im dłużej będzie się przebywać w tym miejscu, tym silniejszy głód zaczną wszyscy odczuwać. Kolejne testy Siły Woli (Mądrości) są potrzebne, żeby powstrzymać się przed żarłocznym pochłonięciem prowiantu. Kolejne nieudane testy lub krytyczna porażka spowodują, że postać może rzucić się na towarzysza i spróbować go ugryźć. Wykrycie złych mocy wskaże, że działa tu jakiś niewidzialny demon. Niedługo później pod stopami bohaterów z głośnym trzaskiem otworzy się ziemia, a po paru chwilach rozpadlina zacznie się zamykać. Jakby sam grunt chciał pochłonąć ludzi. Magia demona to sprawia. Spróbuje jeszcze parę razy powtórzyć to zagranie, a potem się oddali. Demon jest materialny, ale niewidzialny i bezszelestny. Można go w ograniczonym stopniu wytropić, bo tam gdzie stoi, zaczyna pękać ziemia. 

Po powrocie do osady kowal zasugeruje dwie możliwości. Jedna, to polowanie na demona. Żeby go złapać warto porozwieszać w lesie żelastwo na sznurkach, potrącając je zdradzi swoje położenie. Bohaterowie mogą też dostać sieć do pochwycenia przeciwnika, żeby unieruchomionego łatwiej ukatrupić. Drugą możliwością zasugerowaną przez kowala jest odnalezienie smoczego szamana, który mieszka gdzieś w okolicach Kościanego Lasu. Włada on potężną magią smoków (można się domyślić, że to on malował dziwne znaki na kościach smoków), ale jest nieco szalony i może być nieco trudno się z nim dogadać. 

Tak też będzie w istocie. Szaman jest tak wychudzony, że wręcz przypomina żywy szkielet. Ma ozdoby z odłamków smoczych kości. Nie będzie chciał pomóc, mówiąc, że jest niegodny, żeby używać mocy smoków, bo jest tylko człowiekiem. Jeśli bohaterom uda się go jednak przekonać (np. wskazując na zagrożenie smokopodobnych stworów, które nazywa Dziećmi), wyruszy z nimi na polowanie na demona. W decydującym momencie przywoła z głębin ziemi ognistą lawę, która spali demona, ale wywoła też pożar lasu.


*   *   *
Słowo komentarza
Miesiąc temu na Coperniconie w Toruniu pomagałem Witkowi Krawczykowi (Squidowi) w zorganizowaniu Quentin Express, konkursu na najlepszy scenariusz napisany w godzinę. Było dużo radości, ale najważniejsze, że udowodniliśmy wraz z uczestnikami, że jak najbardziej jest możliwe stworzenie dobrej przygody w tak krótkim czasie. Wtedy nie miałem czasu spróbować swoich sił w takiej formie (no i byłem jurorem), ale teraz znalazłem trochę czasu, żeby coś napisać. W godzinę się nie wyrobiłem, ale napisanie powyższego scenariusza zajęło mi niecałe dwie godziny. Wydaje mi się zupełnie grywalny, można pewnie na jego podstawie poprowadzić udany jednostrzał.

7 komentarzy:

M.G. pisze...

Podoba mi się zarys świata, który wyłania się ze scenariusza i użytych ilustracji.

Zastanawiam się, na ile można skrócić ten tekst (może pisząc w punktach?), by wciąż był czytelny dla innych, a jednak gotowy w jeszcze krótszym czasie. Też pytanie, ile wysiłku potrzeba włożyć w osiągnięcie maksymalnie zwięzłej formy? I czy nie jest to trudniejsze?

Tak sobie tylko marudzę, bardzo fajna przygoda :).

Ifryt pisze...

Tak, spisanie tego w punktach skróciłoby czas potrzebny na spisanie. Ale obawiam się, że wtedy stałoby się to już mało czytelne. Możliwe, że przeszłoby z kategorii "scenariusz" do "inspiracja". ;)

Watcher pisze...

A może "mapa myśli"? Ja tak często tworzę swoje scenariusze, szybko, krótko i jednak czytelnie.

Ifryt pisze...

Tak, to dobry sposób, zdarza się jednak, że mało czytelny dla drugiego czytelnika. Choć że czasem to działa, dobrym przykładem może być "A Rough Night at the Dog & Bastard" Kelvina Greena:
http://ifrytrpg.blogspot.com/2017/10/powiazania-i-konsekwencje.html

Watcher pisze...

Och, jak ktoś jeszcze umie tak ładnie rysować portrety... :) Aczkolwiek gdy robię mapę myśli na tablecie (apka się chyba Mind Node nazywa), to pod niektóre postacie podklejam grafiki zajumane z Devianta, niektóre są tak wyraziste, że nie muszę już charakterystyki dopisywać :) Bo przecież po pierwszym spojrzeniu na tego gnoma wiadomo, co to za jeden :) https://1.bp.blogspot.com/-ioJMjONZLDY/XY_QP3aOEdI/AAAAAAAANs4/pla27y0k4HkEmnsR_z8mk6swT_p_YgQmwCLcBGAsYHQ/s1600/9C5C2FD4-DA2E-424C-9383-8BB7D0A61F85.jpeg

Ifryt pisze...

Też bym chciał umieć tak rysować. :)
Jak ma się z góry wymyślonego NPCa, to trudno czasem dobrać odpowiedni obrazek z internetu. Łatwiej w drugą stronę - wymyślić NPCa w oparciu o znalezioną ilustrację.

Watcher pisze...

Tak, o tym właśnie pisałem :) szukałem gnoma-szpiega, charakter dopisał mi się sam ilustracją :)