czwartek, 28 grudnia 2017

W co grałem w 2017 roku

Tradycyjnie pozwolę sobie na wpis podsumowujący moje sesje rpg w mijającym roku. Nadal gram tylko na żywo, sesje przez komunikatory pozostają czymś, czego jeszcze nie miałem okazji spróbować.

Rozegrałem bardzo dużo sesji – 61, to jest nawet o jedną więcej niż w zeszłym roku. W 16 grałem jako gracz, resztę prowadziłem (no i 2 razy grałem w Fiasco, gdzie w ogóle nie ma MG). Sesje trwały od 2 do 5 godzin (samej gry), na ogół ok. 4. Erpegi pozostają moim głównym hobby. Mało grałem w planszówki za znajomymi (z rodziną to co innego), bitewniaki i karcianki właściwie zarzuciłem.

Prawie połowa (30) sesji to było Dungeons & Dragons 5 edycja. Dokończyłem zaczętą w 2016 r. kampanię „Curse of Strahd” (moją recenzję można znaleźć tutaj), którą oceniam jako całkiem udaną. Potem na tej samej mechanice poprowadziłem 12 sesji kampanii „The Crown of Kings” (recenzja tutaj), która już spotkała się z niezadowoleniem części graczy, jako zbyt przypadkowa i mało spójna. Zresztą po tym dość długim graniu w D&D5, w drugiej połowie roku przerzuciliśmy się na inne mechaniki.

Największe zainteresowanie wzbudził Cypher System (także w wersji The Strange) wydawnictwa Monte Cook Games – łącznie 12 sesji. Prowadzę na nim obecnie w świecie Dragon Warriors kampanię opartą luźno na Adventure Path „Kingmaker” do Pathfindera, której rozegrałem 8 sesji przy dość dużych rotacjach w drużynie. Po głębszym zapoznaniu się z tą mechaniką, nie budzi ona mojego entuzjazmu. Chcę na niej dokończyć tę kampanię, żeby jeszcze zobaczyć, jak się będzie sprawować przy mocno rozwiniętych postaciach, ale pewnie już później zbyt chętnie do niej nie wrócę.

Dość nieoczekiwanie, przynajmniej dla mnie, wśród moich znajomych pojawił się renesans Zew Cthulhu. Niezależnie od siebie dwie grupy moich znajomych postanowiły rozegrać kampanie w tym systemie. W obu jestem graczem, w jednej klasycznie jako antykwariusz, w drugiej jako pulpowy pisarz Conan Carter. Łącznie zagrałem w obu kampaniach w 8 sesjach. Co również ciekawe, obie grupy skupiają się na realiach systemu, latach 20-tych XX wieku z kultystami i potworami, mechanikę traktując dość luźno. Coś chyba jest w tym, że niektóre mechaniki najlepiej nadają się do tego, żeby je ignorować (można też powiedzieć, że są aż tak intuicyjne ;)

Poprowadziłem także luźną, 5-sesyjną kampanię fantasy, z konwersjami postaci na różne mechaniki – D&D5, Dungeon World, Fate i Cypher. Właściwie były to jednostrzałówki połączone dwójką bohaterów, ale nie wyszło to źle, a miałem wtedy okazję wypróbować Cypher System i przypomnieć sobie lubiane przeze mnie Fate i Dungeon World.

W minionym roku rozegrałem poza tym 18 jednostrzałówek, częściowo na dwóch odwiedzonych przeze mnie konwentach: warszawskiej zjAvie i toruńskim Coperniconie. Prowadziłem też podobnie jak w zeszłym roku całkiem udane sesje z ogłoszeń na facebookowej grupie „RPG - Warszawa (GRAMY!)”, co nadal uważam za najlepsze miejsce do szukania graczy i sesji w Warszawie i okolicach. Grałem (i prowadziłem) jednostrzałówki w 2017 r. w D&D5, Fate, Fiasco, Savage Worlds, Fantasy Age, Blades in the Dark, Mistborn RPG oraz w dwóch systemach autorskich. Sesja Mistborn skłoniła mnie do przeczytania książek Brandona Sandersona w tym świecie, które gorąco polecam, jako jeden z najfajniejszych cykli fantasy (a fantasy czytałem w swoim życiu naprawdę sporo). Sam system choć ciekawy można sobie odpuścić (zwłaszcza realia są dość ograniczające – trudne do ogarnięcia dla osób, które nie czytały książek, a kto przeczyta powieści, pozna największe sekrety tego świata).

W 2018 roku planuję powrót do D&D5 – zwłaszcza po wydanym ostatnio „Xanathar's Guide to Everything” mocno rozszerzającym opcje dostępne dla postaci. Ciągnie mnie też mocno do mechanik Powered by the Apocalypse (czyli wywodzących się ze „Świata Apokalipsy”, którego ostatnio ukazała się druga edycja). Nie wiem, czy akurat do Dungeon World, w którego już sporo grałem, ale np. nadal mam niedosyt Urban Shadows, w które w tym roku nie grałem, a w poprzednich zaledwie pojedyncze sesje. Poza tym w połowie grudnia autor genialnego komiksu sieciowego „Kill 6 Billion Demons” opublikował na sieci erpega „Broken Worlds” rozgrywającego się w realiach komiksu, opartego właśnie na mechanice Powered by the Apocalypse. Wygląda na grę z dużym potencjałem. No i 2018 będzie (zapewne) triumfalnym powrotem Warhammera w dwóch odsłonach. Nie wyobrażam sobie, żebym w nie nie zagrał.

11 komentarzy:

Oel pisze...

Cyt. "Największe zainteresowanie wzbudził Cypher System (także w wersji The Strange) wydawnictwa Monte Cook Games – łącznie 12 sesji. Prowadzę na nim obecnie w świecie Dragon Warriors kampanię opartą luźno na Adventure Path „Kingmaker” do Pathfindera, której rozegrałem 8 sesji przy dość dużych rotacjach w drużynie."

Cały Ifryt! :) Nigdy nie doszedłem do takiego etapu w moim życiu, żebym był na bieżąco z kilkoma systemami na raz - a w każdym razie na tyle, żeby móc między nimi swobodnie skakać i konwertować co tylko zechcę. Szacun.

Dalej: "Grałem (i prowadziłem) jednostrzałówki w 2017 r. w D&D5, Fate, Fiasco, Savage Worlds, Fantasy Age, Blades in the Dark, Mistborn RPG oraz w dwóch systemach autorskich." I do tego D&D5, DW, ZC, Cypher...

Nieźle. Mało kto zagra w tyle systemów w ciągu całego życia, co Ty grasz przez rok. :) Tylko pogratulować też sporej liczby sesji!

Jeśli można zapytać - w którą edycję Zewu gracie? W piątą, jak na obrazku? Czy to bez znaczenie? ;)

Ifryt pisze...

He he, zawsze lubiłem konwertować mechaniki i settingi.

Duża liczba systemów, w jakie grałem, wynika pewnie w dużej mierze z częstotliwości sesji i liczby ludzi z którymi grywam. Każdy lubi coś innego, a zresztą ja też lubię poznawać nowości. Nawet jak całość systemy mi nie podejdzie, to na ogół da się znaleźć parę rozwiązań, które można wykorzystać gdzie indziej.

Z edycjami Zewu Cthulhu raczej odpowiedź "bez znaczenia". :)
Teoretycznie piąta (stąd obrazek), ale MG nie ogarniają bardziej szczegółowych reguł, a gracze stworzyli postaci w oparciu o najróżniejsze edycje tudzież generatory, jakie znaleźli na sieci. Cóż, tak też się da grać. :)

Michał Przygodzki pisze...

Dziesięć erpegów to nie tak znowu wiele, jeśli gra i prowadzi się jednostrzałówki :) Albo kiedy prowadzi się kampanie o skończonej planowanej liczbie sesji (i to rzędu kilku-kilkunastu per kampanię).

Sam podliczę u siebie jedenaście erpegów zagranych w roku 2017.

Niemniej 61 sesji to i tak całkiem sporo. To średnio częściej niż sesja na tydzień (teoretycznie "1 sesja co sześć dni").

Ifryt pisze...

Jak się weźmie pod uwagę, że były tygodnie, w których w ogóle nie grałem (np. obecny, świąteczny) to te 61 sesji onieśmiela także i mnie.

A liczba rozegranych systemów faktycznie nie jest aż taka duża - w minionych latach grałem w więcej. Można się o tym przekonać wybierając tu na blogu tag "podsumowanie roku".

Oel pisze...

No tak, dziesięć systemów w skali roku to rzeczywiście nie tak dużo. Jeśli się jeździ na imprezy i gra w jednostrzały - to pewnie standard.
Prawdę mówiąc, też naliczyłem coś koło tego. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że jestem tak mało erpegowo ustatkowany, dopóki nie zacząłem liczyć ;)

Rudie pisze...

Nie będę pisał o tym notek, bo byłaby smutnie żałosna przy tym powyższym. Niemniej jednak 2017 to dla mnie powrót po kilku latach nieobecności do starej ekipy, powrót do regularnego grania po sieci, powrót do grania na żywo - same powroty. Sesji nie liczyłem, może z 10-12 wyjdzie. Systemy: DnD5ed, Fajerbol (pierwsza edycja - jedyna słuszna), [digital_shades] ("aż" 7 sesji!), chyba gdzieś się przewinął jednostrzał Obcych na Dzielni...
Na przyszły rok mam spore nadzieje.

Enc pisze...

Jeśli dziesięć systemów to niewiele, to ja nawet nie publikuję podsumowania o Numenerze, WFRP 2ed, Fate Core i Chciwej kompanii :)

kaduceusz pisze...

Dokładnie, dziesięć systemów to w pytę dużo, zwłaszcza, jeżeli do każdego trzeba przyswoić reguły, stworzyć postać lub enpeców. Ja osobiście prowadząc Star Warsy uważam np. czytanie dodatków z ich opcjonalnymi zasadami za stratę czasu - po co, skoro z takiej zasady skorzystam raz czy dwa, a mogę ją zaimprowizować w locie w sekundę (tracąc na spójności zasad i wielce zyskując na płynności sesji).

Poza tym super wpis, dzięki!

kaduceusz pisze...

Also: zainspirowany tym, że 61 "to i tak całkiem sporo" (WTF moim zdaniem :P), wrzuciłem na PiPę ankietę - kto ile grał w 2017stym. Żeby dostać jakiś pełniejszy obraz tego - ile to mało, ile to dużo. Zapraszam do głosowania tamże.

Ifryt pisze...

Ja w moim powyższym wpisie nie miałem zamiaru podkreślać liczby systemów, w jakie grałem. Też nie jestem przekonany, że to jest aż takie ważne. Lubię poznawać nowe mechaniki, bo widzę, że rpg zasadniczo stale się rozwija i nowe gry są lepsze od starszych. Ale rozegranie porządnej kampanii na jednej mechanice na pewno jest bardziej satysfakcjonujące niż pojedyncze sesje w nowe systemy. Na ogół dopiero w dłuższym okresie widać subtelności mechaniki i można w pełni docenić jej możliwości. No i w długiej kampanii może powstać głębsza fabuła, co jest jeszcze ważniejsze.

Ifryt pisze...

Nie muszą być podsumowania o systemach. Ciekawsze (dla mnie) są podsumowania o sesjach i kampaniach.