Wśród tegorocznych finalistów
konkursu na jednostronicową przygodę (One Page Dungeon Contest) Polska ma
swojego przedstawiciela – Rafał Sadowski, znany tu i ówdzie jako Ninetongues,
nadesłał całkiem ciekawą pracę: „The Shattered Temple” (Roztrzaskana
świątynia). Opisuje planarny zakątek, zawierający to, co zostało ze świątyni
dawno zapomnianej bogini.
Nie sama fabuła jest tu jednak
głównym atutem. Myślę, że sędziów zaintrygował raczej nowatorski pomysł na
spisanie przygody. Oprócz szkicowo zarysowanego wstępnego tła, praca składa się
z 12 kafelków przedstawiających poszczególne fragmenty świątyni, oznaczonych
paroma symbolami. Ich znaczenie znajdujemy w nagłówkach 9 tabelek opartych o
kostkę sześciościenną, służących do określenia, co bohaterowie znajdą w danym
miejscu. Do tego instrukcja i mamy gotowy materiał na sesję.
Pomysł spodobał mi się na tyle,
że w ostatnią niedzielę postanowiłem go sprawdzić w praktyce. Znajomi, z
którymi gram, nie zgodzili się na wypróbowanie „Małych łowców emocji” (Sorry,
Blanche, chyba mogę już liczyć tylko na konwenty), ale podziemia składane z
klocków nie wzbudziły sprzeciwu. Jako Mistrz Gry też miałem miłe poczucie
niepewności, co się zaraz wydarzy, gdyż kafelki losowałem na bieżąco. Niestety
leżące na stole kafelki miały taki feler, że po pewnym czasie gracze
zorientowali się w znaczeniu ikonek i wiedzieli jakiej kategorii spotkaniu za
chwilę stawią czoła (np. czy napotkany stwór jest Nieznajomym czy Potworem).
Losowanie przed sesją mogłoby tu pomóc, ale poza wymogiem dodatkowego czasu
straciłoby się efekt zaskoczenia MG, o którym powyżej pisałem.
Pewne elementy wystroju
poszczególnych miejsc też odrobinę zmieniałem, by bardziej pasowały do mojej
wizji i do efektu wylosowanego z tabelki. Materiał Ninetongues’a, chyba zgodnie
z zamierzeniem autora, traktowałem bardziej jako inspirację niż elementy
obowiązkowe, które bezwzględnie muszą znaleźć się na sesji. Opisy z tabelek są
bardzo fajne, ale na tyle skrótowe, że chcąc nie chcąc MG musi sporo dołożyć od
siebie. I bardzo dobrze. Gry fabularne dają przecież możliwość rozruszania
wyobraźni, a takie inspirujące materiały skutecznie w tym pomagają.
Rozegrana sesja była trzecią w
luźnej kampanii, o której części pierwszej, też opartej na jednostronicowej
przygodzie, pisałem poprzednio. Z trójki graczy dwójka została bez zmian
(trzeci ostatnio nie dotarł, ale za to dołączył do gry inny mój znajomy), ale
wśród postaci tylko Hadrian, paladyn Abadara, kontynuował swe przygody.
Poziomka, która poprzednio grała luzacką czarodziejką lubującą się w środkach
odurzających, była zmuszona stworzyć nową postać, gdy ostatnia zginęła w
lodowatych odmętach podziemnego jeziora (w „Tower of The Black Pearl”
rozgrywanego w poprzedni weekend). Wymyśliła zmiennokształtną Elanę, miejskiego
druida, przyjaciółkę szczurów portowych i mew. Trzeci gracz, Paweł, wybrał
Gustawa, wędrownego wojownika, wyznawcę Desny, jak wszystkie jego postacie w
świecie Golarion.
Grało się nam bardzo przyjemnie,
dość bezstresowo (po ostatniej, dosłownie morderczej sesji postanowiłem trochę
odpuścić ze stopniem trudności). Choć parę walk było, to chyba nikt nawet się
nie zbliżył w okolice 0 punktów wytrzymałości. Dużo większym wyzwaniem było
odnalezienie sposobu na powrót do Katapeszu – perspektywa wiecznego uwięzienia
w zrujnowanym mini-światku działała wystarczająco motywująco.
Postaci wchodziły w interakcje z
różnymi dziwnymi osobnikami, a ostatecznie druidka poczuła w sobie powołanie i
postanowiła zostać kapłanką zapomnianej bogini i wskrzesić jej kult. Pomysł
bardzo mi się spodobał i postanowiłem dość swobodnie podejść do mechaniki
Dungeon World i kolejne rozwinięcia i czary będą wprost powiązane z nową rolą.
W scenariuszu nie było
powiedziane, czego właściwie boginią była Azuria, wymyśliłem więc, że jej
specjalnością są tajemnice. Stąd wzięły początek różne fajne teologiczne
rozważania, jak może wyglądać jej religia i ciekawe dyskusje na sesji miedzy
graczami.
Jednostronicowy scenariusz
Ninetongues’a stanowi inspirację w najlepszym stylu!
2 komentarze:
Zazdroszczę Nine talentu graficznego. Wygląda to b. ładnie.
Schludny, przejrzysty styl, a do tego pazur niesamowitości i dziwności (w jak najlepszym sensie).
Prześlij komentarz