wtorek, 18 marca 2025

Shadowdark – recenzja

W ciągu ostatniego pół roku poprowadziłem 30 sesji na mechanice Shadowdark autorstwa Kelsey Dionne. Kupiłem też wreszcie fizyczny podręcznik (w sklepie Przyczółek, chyba jedynym miejscu w Polsce, gdzie ta gra jest dostępna). Shadowdark ukazał się w 2023 r. (po kampanii na Kickstarterze, która zgromadziła prawie 1,4 mln dolarów) i zdobył cztery nagrody Ennie – produkt roku, najlepsza gra, najlepsze zasady, najlepszy layout i projekt graficzny. Co do zasad, to są bardzo zgrabne, ale nie nazwałbym ich nowatorskimi. Za to jako produkt faktycznie oceniam go jako wyjątkowy. Bardzo przejrzysty podręcznik, skupiony na kluczowych informacjach, wygodny w użyciu.

Mniejszy format, duża czcionka, dobrze wszystko ułożone na stronach. Także wyklejki twardej oprawy zostały wykorzystane na najważniejsze tabele i zasady. Całość liczy 330 stron, z czego reguły (w tym tworzenie postaci i czary) zajmują ok. 80 stron. Ponad 40 stron poświęcono na tabele spotkań losowych (krótkie scenki, które ożywią sesję, niekoniecznie walki). 80 stron liczy bestiariusz z charakterystykami potworów (większość klasyki znanej z D&D, kilka unikalnych istot jako wyzwania dla całej kampanii). Niecałe 60 stron zajmują tabele ze skarbami, w tym opisy magicznych przedmiotów. Poszczególne sekcje są oznaczone na krawędziach kartek, ułatwiając nawigację. Ilustracje w podręczniku są czarnobiałe, w klimatach typowych dla OSR. Moim zdaniem, mogłyby być nieco lepsze.

Zasady Shadowdark to w ogromnej mierze Dungeons & Dragons 5. edycja, maksymalnie uproszczona w duchu starych wersji Basic/Expert. Mamy cztery klasy (wojownik, czarodziej, kapłan, złodziej), rozwój postaci do 10. poziomu (od poziomu 0. – można poprowadzić sesję na przetrwanie, nieco podobną do zasad Lejka (Funnel) z gry Dungeon Crawl Classics). Rasy postaci nazywają się tutaj Dziedzictwami (Ancestry) – dają jedną zdolność specjalną. Pochodzenia (Backgrounds) załatwiają kwestię umiejętności – jeśli postać próbuje zrobić coś, na czym powinna się znać, może testować atrybut z ułatwieniem. Wszystkie testy wykonujemy k20, im wyżej tym lepiej. Zrezygnowano z rzutów obronnych. Aby rzucić zaklęcie, to czarujący musi przetestować atrybut (na „1” dzieje się coś złego – są na to tabele, na „20” jeden parametr czaru, np. obrażenia albo zasięg, jest podwojony).

Kolejne poziomy doświadczenia zapewniają dodatkowe punkty wytrzymałości (hit points) i czary (dla czarodziejów i kapłanów). Co drugi poziom losuje się dodatkową korzyść z tabelki dla określonej klasy. Mamy dużo mniej zdolności niż w 5. edycji, ale postaci zyskują więcej niż w takim B/X. Punkty doświadczenia zdobywa się za skarby (i przysługi!), ale nie tak bezpośrednio jak w starych edycjach D&D. Zasady opcjonalne pozwalają również przyznawać doświadczenie za pokonane potwory (ja korzystam z tych zasad i znacząco przyspiesza to awans postaci).

Walka jest maksymalnie uproszczona, co Mistrz Gry może interpretować, albo jako szybki sposób na rozstrzygnięcie starcia i przejście do ciekawszych fragmentów gry, albo jako pole do skupienia się na narracji i arbitralnym przydzielaniu utrudnień i ułatwień zależnie od sytuacji na polu bitwy i pomysłowości graczy. Jak kto woli, ale jest to rzecz, którą warto wspólnie przegadać przed grą.

Postaci nie giną od razu po zejściu do 0 hp, ale mają jeszcze (k4 + modyfikator z Kondycji) rund, kiedy można im udzielić pierwszej pomocy (nie takiej łatwej – o stopniu trudności 15). Uważam, że jest to po raz kolejny w tej grze bardzo rozsądny kompromis między starym a nowym podejściem.

Shadowdark jest nastawiony na badanie podziemi (choć można tu grać też wszelkie inne przygody, jak pokazują poprowadzone przeze mnie kampanie). Mocne ograniczenie liczby przedmiotów, jakie może nieść postać, prowadzi do interesujących wyborów. Poza tym żadna z postaci graczy nie ma widzenia w ciemnościach, a pilnowanie, jak długo palą się źródła światła (godzina w czasie rzeczywistym sesji), potrafi stworzyć fajne napięcie i zaskakujące sceny. To trochę taki gimmick, o którym wszyscy mówią w kontekście tej gry, coś unikalnego. Oceniam tę zasadę pozytywnie, ale nie jest czymś, co by, moim zdaniem, diametralnie zmieniało rozgrywkę.

Ciekawym aspektem jest bardzo skrótowa lista ekwipunku. Owszem, broni i zbroi mamy porządny wybór, ale oprócz tego opisano tylko podstawowe wyposażenie. Lista jest krótsza niż w Original D&D. MG musi albo samemu na oko oceniać wartość przedmiotów, które chcą kupić gracze, albo wziąć cennik np. z jakiejś innej wersji D&D. Długi czas wydawało mi się to niedoróbką, ale teraz skłaniam się do poglądu, że to świadoma decyzja autorki, wskazująca, co ma być najważniejsze na sesji i żeby nie poświęcać zbyt wiele czasu na drobiazgowe zakupy.

Ogólnie bardzo jestem zadowolony z tej gry. Zdecydowanie należy do grupy zasad minimalistycznych, ale jednak ma ich nieco więcej niż np. Cairn czy Łajdak. Na pewno jest bardziej przyjazna dla postaci graczy, co daje trochę inny klimat rozgrywki, ale bez popadnięcia w super bohaterów, jak można odbierać D&D 5. edycji. W zgrabnym podręczniku mamy od razu obszerny bestiariusz, tabele różnorodnych spotkań losowych i spis skarbów. Obecnie trwa drugi Kickstarter Shadowdark na wydanie opisu świata z dodatkowymi zasadami dostosowanymi do poszczególnych krain i kultur. Mieliśmy tego próbkę w dodatkach z serii Cursed Scroll, które oceniam bardzo wysoko. Sklep Przyczółek przygotowuje zbiorcze zamówienie (na które się zapisałem), co pozwoli ograniczyć horrendalnie wysokie koszty przesyłki.

Jeśli kogoś zachęciła moja recenzja, to można wypróbować darmowy Quickstart.

Brak komentarzy: