wtorek, 21 lipca 2020

Świat Podziemi – świetny na jednostrzały

Zjava w lutym była chyba ostatnim konwentem, który odwiedzę w tym roku. Z powodu pandemii odwołano Copernicon tudzież inne imprezy. Rozumiem, ale żałuję. Konwenty są dla mnie dobrą okazją, żeby pograć w rpg z nowymi ludźmi, często również w nowe, nieznane mi wcześniej systemy. Sam z kolei już od pewnego czasu znalazłem mój idealny prosty system na konwentowe jednostrzały.

Można go pobrać TUTAJ.

Jest to nieco przerobiony przeze mnie Świat Podziemi (World of Dungeons), który z kolei jest przeróbką Dungeon World tudzież innych gier Powered by the Apocalypse. Na stronie Spotkań Losowych można ściągnąć polskojęzyczną wersję oryginału w moim tłumaczeniu. Autorem World of Dungeons jest John Harper, najbardziej chyba znany z wydanych niedawno po polsku Ostrzy w mroku.

W tym wpisie chcę trochę opowiedzieć o tej mechanice, ale też o moim spojrzeniu na prowadzenie (nie tylko na konwentach) jednostrzałów – pojedynczych sesji rpg, stanowiących zamkniętą całość, nie będących częścią kampanii. 

Przed sesją robię krótki wstęp przedstawiający, jak rozumiem rpg. Gry fabularne bywają tak różną rozrywką dla różnych osób, że myślę, że warto wprost formułować, czym rpg jest dla nas. Mniej wtedy nieprzyjemnych niespodzianek i może paradoksalnie, łatwiej wyjść do tego, co bawi innych. Taki wstęp jest też chyba przydatny dla początkujących graczy, a wobec ostatniego rozkwitu rpg (nagrania sesji na YouTube etc., ukazujące się nowe systemy po polsku) coraz częściej, co mnie bardzo cieszy, można trafić na osoby, dla których taka sesja może być jedną z pierwszych. Warto poświęcić parę chwil na zarysowanie, na czym polega specyfika tej rozrywki. Dla mnie to jest pełna dowolność deklaracji graczy przy wspólnej odpowiedzialności wszystkich grających (graczy i MG) za ostateczny kształt fabuły i dobrą zabawę. Jasno mówię, że nie zakładam z góry przebiegu scenariusza i mimo że na jednostrzale daję wyraźne zadanie (questa) dla bohaterów (pomaga to ruszyć z akcją, a potem stanowi punkt skupienia uwagi), to postaci mają prawo je zignorować, jeśli znajdą coś, co uznają za ważniejsze lub ciekawsze. Deklaruję sandboks, choć w praktyce staram się mieć zaplanowane dość dokładnie potencjalne wydarzenia, miejsca, NPCów. Sprawdziłem doświadczalnie, że taka deklaracja uwalnia graczy od doszukiwania się „co zaplanował MG, gdzie mamy iść” i jest pozwoleniem na kreatywność i większą uważność na innych graczy niż na MG, co dobrze się sprawdza nie tylko w jednostrzałach. 

Całość mechaniki Świata Podziemi można wydrukować w ten sposób, że mieści się na pojedynczej obustronnie zadrukowanej kartce, łącznie z kartą postaci, pełną listą ekwipunku i przykładowymi imionami do wyboru. Prowadząc na konwentach inne, bardziej skomplikowane systemy, dobrym pomysłem może być przyniesienie gotowych postaci do wyboru dla graczy. Wolę jednak, żeby stworzyli własne, a w Świecie Podziemi nie trwa to dużo dłużej niż gdyby z gotowymi bohaterami przedstawiać ich wszystkich po kolei, potem dać czas do namysłu i na dyskusję, co kto chce wybrać. Poza tym uważam, że wymyślenie własnej postaci to tak ważna część rpg, że nie warto z tego rezygnować. 

Świat Podziemi jest idealnie mi pasującym połączeniem elementów ze starych gier z najnowszymi - Old School Revival (OSR) i silnik PbtA (na którym działają Dungeon World, Apocalypse World, Monsterhearts, Monster of the Week i wiele innych). Prostota połączona z inspirującą losowością. Łatwo zginąć, ale stosunkowo łatwo też przeprowadzić widowiskowe akcje. (W praktyce czasem wprowadzam dodatkowe ograniczenia śmiertelności – ale nie ma ich wpisanych w zasadach i zawsze jest tu bardziej śmiertelnie niż np. w Dungeon World.)

Jednym z przykładów tej losowości jest rzucanie kostkami na atrybuty. Z jednej strony odpada czas na zastanawianie się nad optymalizacją postaci, a z drugiej może skłoni to kogoś do zagrania postacią, jaką na ogół nie grywa. Badanie swoich stref komfortu to coś, do czego jednostrzały się wyjątkowo nadają. A tak naprawdę, jak komuś bardzo zależy na wymarzonej postaci, to dopuszczona zamiana miejsc dwóch atrybutów pozwala i to osiągnąć. 

Mamy nowoszkolne umiejętności i zdolności specjalne postaci, ale zaledwie po dwie na postać. Więcej czasu schodzi na staroszkolne kupowanie ekwipunku dla postaci, zastanawianie się, co może się przydać. 

Przed tworzeniem postaci na ogół staram się zarysować sytuację początkową fabuły, żeby gracze mogli to uwzględnić tworząc postacie i wybierając dla nich sprzęt. Chyba że nie mam gotowego scenariusza i dopiero go wymyślę w oparciu o ich postaci (to rozwiązanie lepsze dla jednostrzałów pozakonwentowych, gdy postaci można stworzyć odpowiednio wcześnie przed sesją). 

Czary w mojej wersji zaczerpnąłem
ze znakomitego Beyond the Wall
Mechanika na pierwszy rzut oka jest banalna. Mamy tylko jeden ogólny ruch (w sensie PbtA) odpowiadający za wszystko. Rzucamy 2k6 i dodajemy atrybut (od +0 do +3). Wynik 6 i mniej to dzieje się coś strasznego, 7-9 postać odnosi sukces z pewnymi konsekwencjami, 10-11 wszystko idzie zgodnie z planem, 12+ nie tylko się udało, ale pojawia się jakiś dodatkowy korzystny efekt („Tak, i…”). Do tego ewentualna kostka ułatwienia lub utrudnienia dla uwzględnienia okoliczności testu, ale rzadko z tego korzystam. Najczęściej daję ułatwienie za dobre pomysły lub pomoc innej postaci. W tej mechanice nie ma żadnych Punktów Bohaterstwa, Losu czy Inspiracji, więc wynik testu jest ostateczny. Przyspiesza to akcję i budzi większe emocje związane z rzutem. 

Czasem gracze narzekają, że mimo fajnie wymyślonych i opisanych akcji czują, że taka konstrukcja testów powoduje, że mają stosunkowo małe szanse na pełen sukces. Jest w tym nieco prawdy. Ale szansa na porażkę mimo fajnego pomysłu, to część moich preferencji. Zależy mi, żeby element losowy miał swój głos. To też trochę wyrównuje wpływ na grę, gdy w drużynie są gracze bardziej i mniej doświadczeni - każdy ma szansę na sukces, ale i na porażkę. Dobre pomysły określają, na czym ten sukces czy porażka mogą polegać, więc uważam, że nadal są doceniane. 

Kolejną kwestią jest duże pole uznaniowości Mistrza Gry w tej mechanice. Ale według mnie jest to kolejna dobra cecha mechaniki na jednostrzał. Tak naprawdę mamy alternatywę: albo duża decyzyjność MG w rozstrzygnięciach testów, albo szczegółowe zasady przewidujące różne okoliczności i potencjalne akcje postaci. W kampanii można oczekiwać, że gracze przeczytają podręcznik z regułami gry, a przecież i tak bardzo często tego nie robią. Przy pojedynczej sesji, gdy mamy mocno ograniczony czas, nie ma co go tracić na omawianie skomplikowanych zasad. Lepiej zaufać Mistrzowi Gry i jego werdyktom (rulings not rules, jak w OSR). W najgorszym razie stracimy te 3-4 godziny i będziemy wiedzieć, by nigdy więcej nie grać u danego MG. 

W Świecie Podziemi odpowiedzialność Prowadzącego za sesję jest bardzo duża. W dodatku zasady gry w praktyce mówią bardzo niewiele o jego roli. Skupiają się na tworzeniu postaci graczy i podstawowych zasadach. Tak naprawdę chcąc prowadzić tę grę trzeba mieć duże doświadczenie w prowadzeniu innych gier Powered by the Apocalypse albo przynajmniej przeczytać z nich rozdziały o prowadzeniu i ruchach Mistrza Ceremonii (jak MG jest nazywany w Świecie Apokalipsy). 

Dla mnie ta MOJA WERSJA Świata Podziemi (World of Dungeons) to idealna mechanika na prowadzenie jednostrzałów. Prosta, szybka i sprawna, jak zauważył jeden z graczy na mojej ostatniej sesji. Myślę, że kampanię też by się na niej dało rozegrać, nie różni się przecież aż tak bardzo np. od Dungeon World, na którym prowadziłem sporo kampanii. Ale przy jednostrzałach wg mnie bije na głowę wszystkie Fate, D&D czy Warhammery.

9 komentarzy:

Kurczak pisze...

Kurcze bardzo fajnie to wygląda. Grałbym. Chociaż kusi żeby przerobić atrybuty na system tagów jak w City of mist.

Ifryt pisze...

Takie rozwiązanie zastosowano w Vagabonds of Dyfed. To jest dość podobne połączenie PbtA z OSR, tyle że właśnie z tagami.
https://www.drivethrurpg.com/product/240583/Vagabonds-of-Dyfed
Ja w praktyce wolę atrybuty liczbowe. Tagi w teorii są fajne, ale w praktyce spowalniają rozgrywkę. Przy każdym teście dochodzi dodatkowy krok, gdy wyszukuje się pasujące tagi, a na ogół i tak liczy się stały ich zestaw, co odpowiada liczbowej wartości.

Kurczak pisze...

Dzięki za podrzucenie, słyszałem o vagabonds ale nie miałem okazji się przyjrzeć. Trzeba nadrobić (jak wiele rzeczy osr)

Ifryt pisze...

Do Vagabonds of Dyfed ukazuje się sporo dodatkowych materiałów. Jest to pełnoprawny system z linią wydawniczą i porządnymi 'production values'.

Szakal pisze...

Fajny tekst, dzięki. Podczytuję sobie od dłuższego czasu teksty na temat OSR - ot tak, by gdzieś budować sobie takie zaplecze wiedzy o staroszkolnym graniu. Wciąż jest to jednak jedynie zaplecze teoretyczne. Nigdy z moimi znajomymi nie miałem okazji się w to pobawić, bo a) regularne granie zawsze stanowiło dla nas spore wyzwanie; b) moje "zajawki" niekoniecznie innym podchodzą i c) paradoksalnie zawsze zdawało mi się, że aby w ogóle zacząć grać w ten sposób, to trzeba poświęcić trochę czasu na przygotowania (a chyba nie o to chodzi w sandboxach, nie?). W każdym razie, często myślę sobie, że ten sposób na grę pachnie długą telenowelą (tak na przykład odbieram całą sagę o Gurczenie u Roberta) i to poczucie ciągłości historii jest chyba tym, co zawsze mnie w RPGach niesamowicie kręciło. Dzięki za link do Twojego tłumaczenia - może za jakiś czas uda mi się przekonać znajomych do takiej gry.

Ifryt pisze...

Tak jak tutaj piszę, to takie rozwiązanie tylko połowicznie OSR-owe. Ale żeby właśnie dać poczuć graczom, o co chodzi w takim graniu, może się nieźle sprawdzić, także w formie jednostrzału - a na pojedynczą sesję powinno być się łatwiej umówić niż na wieloletnią kampanię. :)

Mechanika mechaniką, ale nie da się uciec od przygotowania jakiegoś materiału. Jak chcesz OSR, to powinieneś mieć jakiś loch na początek (np. na tę pojedynczą sesję próbną). Możesz wziąć np. darmowy gotowy moduł "Hermit Caves", o którym kiedyś pisałem tu na blogu: http://ifrytrpg.blogspot.com/2018/02/the-hermit-caves-recenzja.html

Szakal pisze...

Dzięki, postaram się powoli podsuwać ten pomysł znajomym. Tymczasem, jeśli chodzi o penetrację lochów, to cały czas czeka na nas wejście do podziemi Shiro Hiruma w L5K :D

Ifryt pisze...

Nie wszystkie mechaniki nadają się równie dobrze do dungeon crawla. Np. zbyt długie walki mogą skutecznie zniechęcić graczy. Ciekaw jestem, jak L5K sprawdzi się w takiej konwencji.

Oel pisze...

Spóźniony komentarz, dopiero zabieram się za blogowe zaległości. Dzięki za opublikowanie Twojej wersji Świata Podziemi! Miałem szczęście zagrać z Tobą na wspomnianej ZjAvie i byłem pod wrażeniem, jak ta wersja dobrze się sprawdza na konwencie. Wszystko na jednej kartce, łatwo stworzyć postacie i nie trzeba tracić wiele czasu na tłumaczenie reguł.
Swoją drogą, bardzo fajnie się grało. Dla mnie to też był ostatni konwent, na jakim byłem i prawdopodobnie w ogóle przed dłuższą przerwą w erpegowych wyjazdach. Cieszę się zatem z tego, jak owa konwentowa przygoda się dla mnie skończyła, bo została mi z tej imprezy masa wspaniałych wspomnień.

Co do grania OSRowych rzeczy na konwentach, to osobiście wybrałbym chyba Into the Odd.
Chociaż ŚP też sprawdza się nieźle, jak miałem okazję przekonać się osobiście. :) Nadziałem się ostatnio na dość dobry materiał na ten temat w podcaście Fear of the Black Dragon, gdzie jeden z autorów poprowadził w ten sposób sporo sesji i dzieli się doświadczeniami.
https://www.gauntlet-rpg.com/fear-of-a-black-dragon/into-the-fire
Segment o Świecie Podziemi zaczyna się od około 24 minuty. Zostawiam, może kogoś zainspiruje.