Udało mi się (niestety dopiero jeden raz) w naszej obecnej kampanii otrzymać raport z sesji spisany przez gracza. Lekko poprawiony, zamieszczam go poniżej. Sesja odbyła się prawie miesiąc temu, więc sam sporo już z niej zapomniałem. Mam nadzieję nadrobić zaległości i wrzucać raporty w miarę na bieżąco. Nie wiem, na ile są one przydatne czy interesujące dla osób z zewnątrz (patrząc po liczbie odwiedzin bloga, to mniej niż pisane przeze mnie recenzje), ale potrzebne są one dla moich własnych potrzeb. Większość kampanii improwizuję na bieżąco, więc potrzebuję spisywać, co i kiedy się wydarzyło, jak się kto nazywał itp.
Dla przypomnienia, postaci graczy to:
Thairan – grabarz, początkujący akolita Eloi, Fundamentu Cywilizacji
Shemish – kowal, początkujący wojownik szlachetnego ostrza
Harga Dun – bartnik, początkujący władca zwierząt
Orin Dun – zielarz, początkujący czarodziej cieni
* * *
Pamiętnik Shemisha (dni liczone od powrotu z warowni barona)
Shemish pracował nad zbroją w kuźni. Z tego co wiedział, Thairan zajęty był czytaniem książek (Księga Praw Eloi), Harga szkoleniem wilczka (Pioruna), zaś Orin poszedł nad rzekę szukać ziół. Następnego dnia grupka przyjaciół miała wyruszyć na poszukiwanie zaginionych: Noretta wraz z grupą osób, która z nim wyruszyła oraz Mirzy, matki Hargi i Orina.
Dzień 2
Orin przyszedł porozmawiać z resztą grupy i namówił nas by opóźnić wymarsz o 1 dzień, bo mocno się przeziębił. Resztę dnia Shemish spędził w kuźni.
Dzień 3
W końcu wyruszyliśmy w drogę – najpierw przemarsz w stronę kanału, później łódką do jednej z odnóg Wielkiej Rzeki. Niestety pogoda nie dopisywała i musieliśmy przeczekać najgorszą ulewę. Gdy ulewa ustała, Orin dostrzegł na drugim brzegu znajome czółno – było to czółno Mirzy. Po dotarciu na miejsce rozejrzeliśmy się po okolicy i znaleźliśmy opuszczone obozowisko. Przez moment było potencjalnie groźnie, gdy spotkaliśmy trapera Falura, który spanikował i posłał strzałę w kierunku Hargi. Od Falura dowiedzieliśmy się, że obozowisko należało do Czarnej Straży – łowców niewolników, którzy prawdopodobnie pojmali Mirzę. W związku z kolejnym załamaniem pogody rozbiliśmy obozowisko i przenocowaliśmy w ukryciu.
Dzień 4
W nocy naszą kompanię opuścił Falur – z tego co mi powiedziano, uciekł podczas warty pełnionej przez Hargę.
Podczas przekraczania kolejnej odnogi Wielkiej Rzeki zostaliśmy dostrzeżeni i sami dostrzegliśmy stanicę, nad którą powiewał sztandar (czerwony smok na zielonym tle). Licząc, że znajdziemy tam jakieś informacje o Mirzie lub Czarnej Straży, przybiliśmy do nabrzeża przy stanicy.
Tam dowiedzieliśmy się, że stanowi ona posterunek graniczny Królestwa Yellzurtu, które powstało 6 lat wcześniej na terenach dawnej prowincji cesarstwa. Uzyskaliśmy informacje o głównej wierze królestwa (Sarrath, Wojenny Pazur), sytuacji w stolicy i głównych prawach. Poznaliśmy też dalszą drogę do twierdzy Czarnej Straży. W karczmie zjedliśmy ciepły posiłek i wyruszyliśmy w dalszą drogę.
Noc spędziliśmy w jaskini, którą wcześniej oczyściliśmy z pnączy trujących jagód. Orin zebrał owoce i przygotował z nich wywar.
Dzień 5
Po krótkim marszu spotkaliśmy patrol Czarnej Straży. Okłamaliśmy ich, że idziemy do ich twierdzy by kupić niewolników i dzięki temu puścili nas dalej. Kłamstwo to podziałało również pod bramą twierdzy i uzyskaliśmy dostęp do jej wnętrza.
Twierdza powitała nas widokiem nagiego dziecka ganiającego przez błoto świnię – był to tylko pierwszy z przykładów braku dyscypliny, jaki dostrzegliśmy. Dzięki kolejnym kłamstwom zaprowadzono nas do baszty, gdzie znaleźliśmy chorego (końcowe stadium syfilisu) kapitana Brimiego i opiekującą się chorym Mirzę. Orin podał się za medyka i przekonał porucznika Pala, zastępcę kapitana, że żeby Brimi przeżył, muszą udać się do świątyni w stolicy, bo tylko magia kapłańska może mu pomóc.
Dzień 6
Grupa opuszczająca twierdzę składała się z: 20 Czarnych Strażników, 4 woźniców, porucznika Pala, kapitana Brimiego, 10 niewolników, Mirzy i naszej czwórki. Zastanawialiśmy się nad sposobami, jakich możemy użyć, by uwolnić Mirzę i innych niewolników. Noc spędziliśmy w karczmie przy stanicy.
Dzień 7
Grupa wsiadła na dużą łódź należącą do Czarnej Straży i wyruszyła w dalszą drogę. Nasza czwórka ustaliła, że podczas wieczornego posiłku, spróbujemy unieszkodliwić strażników.
Wieczorem zrealizowaliśmy nasz plan: Orin dorzucił truciznę do kotła z pożywieniem strażników, Thairan i ja odwróciliśmy ich uwagę (siłowanie się na rękę ze strażnikami, a później niby przypadkowe przewrócenie kotła, żeby resztki zatrutej kolacji nie trafiły do niewolników).
Harga zajęty był rozkuwaniem niewolników znajdujących się na łodzi, Thairan dobijał unieszkodliwionych strażników, ja zaś udałem się do namiotu porucznika Pala, który nadal stanowił zagrożenie, gdyż nie zjadł zatrutej porcji. Odwróciłem jego uwagę i zaatakowałem – po krótkiej walce udało mi się go zabić, ale sam również odniosłem ranę.
Zaproponowaliśmy uwolnionym niewolnikom, by dołączyli do nas w drodze do Naspers, ale spośród 10 tylko troje się na skusiło: Eilina, kobieta z barbarzyńskiego plemienia, Nashir, ciemnoskóry żeglarz i Brutlas, jasnowłosy pirat (też czcił Eloi! - tyle że pod nazwą Szczodrego Kapitana).
Dzień 8
Zdobyczną łodzią wyruszyliśmy w drogę powrotną. Gdy mijaliśmy bagna, na których mieszkają jaszczuroludzie, zauważyliśmy wyrzucone na brzeg łodzie należące do Noretta i jego grupy. W krzakach dostrzegliśmy kryjących się jaszczuroludzi.
3 komentarze:
Przypomina mi się pamiętnik Antarii Vivandrel... Szkoda, że nie byłam konsekwentna w jego prowadzeniu ;) Wspominam go z sentymentem, podobnie jak całą tamtą kampanię Warhammera.
Takie zapiski z sesji, zwłaszcza z indywidualnej perspektywy postaci, to fajna pamiątka po latach. Jest później co wspominać. :)
Nie trzeba długo czytać, żeby móc powiedzieć, że autor bloga ma bardzo konstruktywne myślenie - polecam!
Prześlij komentarz