wtorek, 25 lutego 2020

Średniowieczni pogromcy duchów

O uratowaniu zbiswickiego kościoła świętego Jerzego 
(ze zbioru Kazań czasu zarazy, druga połowa XV wieku, kazanie de tempore, prawdopodobnie przygotowane na dzień odpustowy, albo na święto translacji relikwii błogosławionej siostry Perpetui Grabowcówny) 

W owych dniach Pan odwrócił swoje oblicze od mieszkańców Zbiświcza, a to ze względu na niegodziwość czynów ich. Zaraza, zamiast pobudzić do nawrócenia i skierowania wzroku z tego, co niskie, na to, co wysokie, uczyniła wszystkich podobnymi do tych niegodziwych wyrobników w winnicy, o których powiada Pismo, że zabili syna swojego pana, aby uczynić się [jego] spadkobiercami. Nie mieli wtedy szacunku dla dóbr klasztornych i do tego, co spisali ich cnotliwi przodkowie. Niegodni zostali powołani na urzędy, zagrabionym mieniem chcieli wynieść się poza swój stan. Niewiasty zapomniały o skromności ubioru oraz czci należnej mężom. 

Zagniewał się tedy Pan i zesłał znak straszliwy: oto umarli poruszyli się w swoich grobach i powiedzieli sobie: „źle obracają czyny nasze, a z naszego przybytku świętego uczynili jaskinię zbójców. Idźmy zatem i odbierzmy nasze dziedzictwo”. I kościół świętego Jerzego, ufundowany we łzach i pobożności rodu Grabowców, z którego wywodzi się jako jaśniejąca gwiazda zachodnia błogosławiona Perpetua, zapełnił się zaraz lamentem i wrzaskiem potępieńczym, tak że popękały piękne witraże oraz wszelki sprzęt kościelny, aby nie dostał się w ręce świętokradcze. Lamenty te przybrały postać jakoby wichru straszliwego i byłyby zniszczyły kościół świętego Jerzego. 

Powiadają, że stary komes Bolko „Bożezdarz” z rodu Grabowców, z którego rodu wywodzi się jako jaśniejąca gwiazda zachodnia błogosławiona Perpetua, który z rąk pogańskich padł pod Ołomuńcem w tym roku [1241], kiedy zginął stary książę Henryk [Pobożny], wzgardził tedy słodyczą prezbiterium i relikwiami smokobójcy [autor sugeruje, że w zbiswickim kościele znajdowały się relikwie świętego Jerzego, faktu tego nie potwierdza dokument biskupa wrocławskiego o stratach uczynionych w Zbiświczu po wojnach husyckich, por. I. Hodolewski, Kościół katolicki na Śląsku w dobie Jagiellonów, w: Jagiellońska Europa. Szkice z dziejów Polski, Litwy, Czech i Węgier na przełomie XV i XVI wieku, Wrocław 1984], ale ze wstydem dla wszystkich wraz z trumną przeniósł się na kościelny plac, gdzie dzisiaj znajduje się kapliczka świętego Stanisława Biskupa i Męczennika [wtręt późniejszy kopisty, zapewne mający uwznioślić fakt ufundowania kapliczki w której głoszono kazania po polsku po roku 1483, kiedy zbiświcki kościół świętego Jerzego przekazano klerowi niemieckiemu]. 

Lecz w owych dniach upadku Pan wzbudził również świętych, aby pośród chwastów nie zaginęły również ziarna przynoszące plon. Żył wtedy mąż Boży imieniem Jan, którego wszyscy znacie, a który jak jego święty patron wędrował, aby przygotowywać drogę Panu i wzbudzać oporne serca do nawrócenia. On tedy, powołując nie świętych, ale właśnie grzeszników, z wielką mocą zaczął błagać Boga o zmiłowanie dla Zbiświczan i kościoła w którym tyle słodkich modlitw płynęło przez wieki. Powiadają, że wicher ucichł w momencie, kiedy mąż Boży Jan zawołał, aby miał Bóg litość dla miejsca, gdzie jaśniejąca gwiazda zachodnia błogosławiona Perpetua przyjęła łaskę chrztu świętego i aby nie odbierał Zbiświczanom jedynej opoki, bo bez kościoła się rozpierzchną jako owce pozbawione pasterza. Uspokoił tedy Pan umarłych i wrócili do swoich grobów. 

A wielki wstyd ogarnął mieszkańców Zbiświcza, a ile kto miał niegodziwej mamony, tym bardziej chciał wcześniejszą niegodziwość przykryć nową zasługą i odnowić kościół. Lecz mąż Boży Jan, który potrafił rozeznawać znaki, powiedział im: „Wiarą poprzedników waszych został ten przybytek wzniesiony, więc wiarą zostanie przywrócony”. I swoją modlitwą sprawił, że zniszczone uprzednio witraże powróciły na swoje miejsce, a były piękniejsze niż wcześniej [w tzw. Mszale Gryzimskim znajduje się polecenie modlitwy za Reinharda z Ulm, który jest wpisany jako fundator „nowych witraży zbiświckich”]. Pamiętajcie tedy, aby nie przebrać miary w grzechach waszych, bo w tych czasach upadku w których żyjemy może nie wzbudzić Bóg świętych, albowiem siekiera jest już przyłożona do pnia. 


Legenda o Hałdzie 
(z Podań polskiego Śląska, praca zbiorowa pod redakcją Antoniny Milewskiej, Wrocław 1957) 

Z kościołem świętego Jerzego w Zbiświczu, znajdującego się przy ulicy Związku Walki Młodych 21, wiąże się również dosyć zabawna legenda o Hałdzie. Miał to być stwór wykonany z gliny i piasku wyniesionych z miejscowej kopalni, obdarzony przy tym zdolnością ruchu i przybierania różnych kształtów. W najstarszej wersji opowiadania, podanej w Pieśni pijackiej III (zwanej również od pierwszego wersu „Czy mam w czubie, czy kirch runie?”), notowanej już w XVIII wieku, Hałda miał przeganiać wszystkich, którzy chcieli zniszczyć rozumiane jako element niemieckiej opresji witraże, ufundowane przez germańskiego burżuja Reinharda z Ulm, który wprowadzał w Zbiświczu swoje imperialistyczne porządki. Wiele ta legenda ma wspólnego z podaniami o golemach. Hałda prawdopodobnie jest identyczny ze wspomnianym w nekrologu gryzimskim (stanowiącym kompilacje nekrologów wszystkich zbiświckich parafii w czasie wojen husyckich) Piotrem Hałdą, zapewne stróżem kościelnym, którego zabobon uczynił niewolnym sługą Niemca, tak jak z niego samego uczynił czarnoksiężnika.

*   *   *
Autorem powyższych tekstów jest Jacek Radzymiński (znany też jako Cooperator Veritatis), autor  projektu Mówi Wieko, który poprowadził dla mnie i kolegów przygodę na mechanice Dungeon World (z dodatkiem Class Warfare). Można je potraktować jako stylizowaną relację z naszych dwóch sesji. Poza wspomnianymi o. Janem, benedyktyńskim cudotwórcą (moim bohaterem) i Reinhardem z Ulm, właścicielem kopalni twórcą golema, udział wzięli: o. Bonifacy, dominikański inkwizytor, Wolfgang von Krogh, kapitan najemników, Stefan Łoś, myśliwy z wielkim brytanem oraz Alfons, zbrojny ze Śląska. Fajnie widać jak kleryk fantasy na średniowiecznym Śląsku doskonale sprawdził się w roli cudotwórcy, a prosty czar Mending naprawiając zniszczone przez upiora witraże, okazał się znakiem Bożego zmiłowania nad grzesznikami.

Brak komentarzy: