Jednym z najważniejszych zadań MG, jakie wymienia Vincent
Baker w „
Apocalypse World” (i które potem znalazło się w „
Dungeon World”
LaTorry i Koebela), jest „Play to find out what happens.” (Graj po to, by
przekonać się, co się stanie.) Jest to zabezpieczenie przed railroadingiem –
sytuacją, gdy MG z góry zakłada pewien przebieg wydarzeń. Ale tak naprawdę jest
to hasło uwalniające kreatywność wszystkich obecnych przy stole na sesji rpg.
Owszem, być może planując scenariusz MG jest w stanie wymyślić coś
niesamowitego, ale dużo częściej otwarcie na pomysły graczy prowadzi do
lepszych scen, o większym ładunku emocjonalnym, do większego zaangażowania w
grę. Nie mówiąc już o tym, że dopuszczanie do współtworzenia opowieści może być
po prostu przyjemne. Mistrzowie Gry, jak większość ludzi, lubią być zaskakiwani.
Jak pisałem ostatnio, Iza, jedna z graczek w naszej kampanii
stworzyła sobie postać astrologa i na podstawie obserwacji gwiazd potrafi
przewidywać przyszłość. Zastanawiałem się jak do tego podejść. Przepowiednie
itp. to grząski temat w rpg. Mając gotową scenę, dąży się do tego, żeby wpleść
ją w fabułę. Wychodzi to różnie, ale bez mniejszego czy większego naciągania
mechaniki i zachowań postaci raczej się nie obejdzie. Na sesji w ostatnią
niedzielę dokładałem właśnie wielu starań, żeby to co astrolog odczytała w
gwiazdach, się spełniło. (Zwłaszcza, że na poprzedniej sesji trafność była
tylko połowiczna i chciałem, żeby tym razem wyszło lepiej.) I bynajmniej nie
jestem do końca zadowolony z rezultatów tych moich wysiłków. I wtedy właśnie dużo
radości dostarczyła mi sama graczka, która świadomie poszła na sesji w tę
stronę, żeby przepowiednia się nie spełniła. Tak to ustawiła, że właśnie błąd w
horoskopie był radosnym rezultatem. Zaskakująco dobre rozwiązanie.
Także drugi gracz, Krzysiek (graliśmy w mniej licznym niż
zwykle składzie: MG + 2 osoby) pokierował akcję w inną stronę niż się
spodziewałem i również było to dobre dla fabuły. Jego bohater, o aspekcie
(gramy w FATE) „Hulaka awanturnik” zamiast samemu rzucić się w podstępne
zdobywanie pewnego artefaktu, postanowił wynająć włamywacza, który zrobi to za
niego. Pojawił się tu całkiem nowy wątek, stworzyłem ciekawego NPCa, który jak
podejrzewam, odegra jeszcze istotną rolę w kampanii, a sama sesja zamiast
skupić się na chodzeniu po dachach i gonieniu się ze strażnikami (co, choć
fajne, dużo częściej występuje na moich sesjach) opisywała negocjacje w knajpie
morderców i złoczyńców. Przez swobodne postępowanie gracza zobaczyliśmy nowy,
bardzo ciekawy, moim zdaniem, rys jego postaci. Po jednej takiej sesji już
wyraźnie się różni od innych łotrzyków i awanturników.
Cieszę się, że mam takich graczy. Cieszę się, że mogę być
zaskakiwany na sesjach. Gram po to, by przekonać się, co się stanie. W ten
sposób moja przyjemność z rpg jest jeszcze większa.